Przegląd tematu
Autor Wiadomość
Natalia
PostWysłany: Czw 17:59, 09 Lis 2006    Temat postu:

Nie wiem, czy w tym temacie, czy jakiś inny tworzyć...

Jestem ciekawa, co sądzicie o takim zdaniu "Bogu religia nie jest potrzeba. To człowiekowi jest ona niezędna."?
Duch
PostWysłany: Sob 10:13, 24 Cze 2006    Temat postu:

Już pisałem, że wiara jest dla ludzi i mogą ją różnie traktować, a przez to że nie jestem co niedzielę na mszy nie czuję się mniej wierzący. Tyle w tym temacie, bo już mi się nie będzie chciało powtarzać.

PS. Jeśli moje posty kogoś uraziło to sorki Blue_Light_Colorz_PDT_18
Natalia
PostWysłany: Pią 23:00, 23 Cze 2006    Temat postu:

Selene napisał:
Natalia napisał:
i powtarzam, że nie wrzucam nikogo do jednego worka. żaden, nawet najwspanialszy, najcudowniejszy ksiądz, choćby wszyscy inni byli równie wspaniali a pedofilia w ogóle nei istniała, nadal nie byłby dla mnie pośrednikiem między mną a Bogiem.

nie atakuję księży, jak próbujecie mi imputować. po prostu są dla mnie takimi samymi ludźmi, jak inni.

i dla Ciebie fakt, że księża są tylko ludźmi, jest wystarczającym powodem, aby nie chodzić do kościoła? Przecież to nie o nich chodzi, tylko o to, aby czuć tą bliskość Boga. Oczywiście, wszędzie można czuć tą obecność, ale słowa księży, msza, przyjęcie komunii czy spowiedź mogą nam w tym pomóc. Spójrzmy choćby na taki zwykły ślub (ale się uczepiłyśmy tego ślubu ;PP) - czy nie wydaje Ci się, że przysięga wygłoszona w kościele wydaje się być bardziej zobowiązująca, niż powiedziałabym sama do siebie w pustym pokoju "tak, przysięgam"? Chcę przez to powiedzieć, że dla wielu ludzi kościół jest po prostu potrzebny, daje siłę itd.


dla mnie wystarczającym powodem by nie chodzić do kościoła, jest to, że nie chcę mieć z katolicyzmem nic wspólnego.
i nie mam.
mam inne sposoby i inne "kościoły", w których czuję ową magię. ale nie łączę się z Bogiem za pośrednictwem ludzi. nie potrzebuję pomocy w modleniu się np. ba! lepiej sie czuję jeśli z Bogiem sama rozmawiam. jest wtedy dla mnie kimś bardziej realnym.
i zgadzam się, że jakaś wspólnota religijna, wspólna wymiana poglądów w gronie ludzi, którzy wierzą tak samo w to samo, jest pomocna, powiedzialabym nawet, że niezbędna. w kupie siła ;]
Ciri
PostWysłany: Pią 22:35, 23 Cze 2006    Temat postu:

Selene napisał:
Nie można z wiary wyciągać tylko tego, co się komuś podoba.

Ale - jak już wspominałam - wiara to nasza indywidualna sprawa, więc nikt tu chyba nie ma zamiaru nikogo atakować.


Kwintesencja tego, co chciałam powiedzieć o katolicyzmie.
Selene
PostWysłany: Pią 22:20, 23 Cze 2006    Temat postu:

Natalia napisał:
i powtarzam, że nie wrzucam nikogo do jednego worka. żaden, nawet najwspanialszy, najcudowniejszy ksiądz, choćby wszyscy inni byli równie wspaniali a pedofilia w ogóle nei istniała, nadal nie byłby dla mnie pośrednikiem między mną a Bogiem.

nie atakuję księży, jak próbujecie mi imputować. po prostu są dla mnie takimi samymi ludźmi, jak inni.

i dla Ciebie fakt, że księża są tylko ludźmi, jest wystarczającym powodem, aby nie chodzić do kościoła? Przecież to nie o nich chodzi, tylko o to, aby czuć tą bliskość Boga. Oczywiście, wszędzie można czuć tą obecność, ale słowa księży, msza, przyjęcie komunii czy spowiedź mogą nam w tym pomóc. Spójrzmy choćby na taki zwykły ślub (ale się uczepiłyśmy tego ślubu ;PP) - czy nie wydaje Ci się, że przysięga wygłoszona w kościele wydaje się być bardziej zobowiązująca, niż powiedziałabym sama do siebie w pustym pokoju "tak, przysięgam"? Chcę przez to powiedzieć, że dla wielu ludzi kościół jest po prostu potrzebny, daje siłę itd.

Aha, i to Twoje argumenty Duchu są śmieszne, bo
DUCH napisał:
i to czy ktoś jest "wygodny" czy nie nie ma tu żadnego znaczenia

moim zdaniem to akurat ma ogromne znaczenie. Jeśli ktoś nie chodzi do kościoła, bo tak mu wygodnie to dla mnie jest śmieszne. Nie można z wiary wyciągać tylko tego, co się komuś podoba.

Ale - jak już wspominałam - wiara to nasza indywidualna sprawa, więc nikt tu chyba nie ma zamiaru nikogo atakować.
Ciri
PostWysłany: Pią 22:02, 23 Cze 2006    Temat postu:

Natalia, mam wrażenie, że robisz z igły widły. To, że mamy odmienne zdania nie znaczy, że Cię atakujemy. Podkreślamy przecież, że to tylko dyskusja, wymiana poglądów. Ani ja, ani Temi nie mamy zamiaru Ci niczego wmawiać.

A co do Ciebie, Duchu, to jeśli uważasz się za katolika niepraktykującego [tzn. nie do końca praktykującego], to jak podchodzisz do kwestii ślubu? przecież i ślubu kościelnego udzieli Ci ksiądz, a jakim prawem skoro 'jest takim samym człowiekiem jak my'? w zasadzie to po co brać ślub cywilny? to też taki sam człowiek jak my. i to samo z milionem innych rzeczy.
Myślę, że Temi o to chodziło. Że gdy człowiek wierzy (do Natalii: mowa o katolicyzmie, a nie o wierze samej w sobie), to wierzy też w to, co zostało ustanowione nie tylko przez Boga czy Jezusa, ale i przez zwyklych ludzi, takich jak my, mających jednak do tego pewne uprawnienia. Jeśli nie, to tak jak np. Natalia nie powinien uznawać się za katolika.
k
PostWysłany: Pią 22:01, 23 Cze 2006    Temat postu:

miło mi. fajnie, że śmieszy Cię mój punkt widzenia.
Duch
PostWysłany: Pią 17:48, 23 Cze 2006    Temat postu:

k napisał:
Temidka (17:55)
chodziło mi o to, że katolik który chodzi do kościoła
Temidka (17:55)
wierzy mocniej, niż katolik' wygodny'
Temidka (17:56)
o, to chciałam napisaćRazz.


hehe, śmieszne jest to co piszesz, bo przecież nie wiesz kto jaki jest i jak bardzo głęboka jest jego wiara i to czy ktoś jest "wygodny" czy nie nie ma tu żadnego znaczenia Blue_Light_Colorz_PDT_18

co do księży to też sądzę, że są to tacy sami ludzie jak my i ich wyszkukane kazania mnie po prostu rozbrajają. Z tego co wiem, Jezus mówił do ludzi prosto i tak aby każdy rozumiał, no i poza tym nie brał za te nauki pieniędzy, a współcześnie to szkoda gadać (wystarczy popatrzeć na nasz kościół i proboszcza Teofila Blue_Light_Colorz_PDT_08 )
Natalia
PostWysłany: Pią 17:06, 23 Cze 2006    Temat postu:

dlaczego ironia jest nie namiejscu? skoro ataki jak najbardziej?

co do autorytetów. żadna z moich wypowiedzi nie wyklucza drugiej. jeśli kgoośpodziwiam, nie nzaczy że jest dla mnie autorytetem.
(dla mnie autorytet, to coś doskonałego. gdybym miała autorytet wśród ludzi, musiałabym bezapelacyjnie zgadzać się ze wszytskim co autorytet w danej kwestii głosi, a takiego człowieka na swiecie nie ma. w kwestii religi autorytetem jest dla mnie Biblia - choć spisana przez ludzi, to wierzę, że natchniona)

i powtarzam, że nie wrzucam nikogo do jednego worka. żaden, nawet najwspanialszy, najcudowniejszy ksiądz, choćby wszyscy inni byli równie wspaniali a pedofilia w ogóle nei istniała, nadal nie byłby dla mnie pośrednikiem między mną a Bogiem.

nie atakuję księży, jak próbujecie mi imputować. po prostu są dla mnie takimi samymi ludźmi, jak inni.
k
PostWysłany: Pią 16:55, 23 Cze 2006    Temat postu:

ad1 - ironia jest tu nie na miejscu.
ad2 -
Natalia napisał:


człowiek nie jest dla mnie autorytetem. żaden.


Natalia napisał:

nie powiedziałam, że nie mam autorytetów. nie mam ich wśród ludzi, tak samo gzresznych jak i ja.

Natalia napisał:


mówiąc, ze nie mam autorytetów wśród ludzi nie miałam na myśli tego, ze nikt dla mnie nie stanowi wzoru. jest mnóstwo ludzi, którzy postępują w sposób godny podziwu i do których chcialabym być podbna. wśród księży też.


heh, to jak w końcu? ;P
człowiek jest istotą grzeszną z natury.
ad3 -

Rydzyk i pedofile nie muszą być autorytetami, tak samo jak nie muszą spychać wszystkich innych do jednego worka.

ad4 -
jeżeli chodzi o wszelkie 'ATAKI'.
to jest dyskusja, każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie.
ja nie twierdzę, że nie katolik jest gorszy. ba, powiem więcej - nie katolik nie jest gorszy od katolika. co nie znaczy, że nie katolik jest od katolika lepszy.
troche za daleko zeszła ta rozmowa - wierzący wierzy inaczej niż wierzący katolik.


edit :

Ciirii (17:50)
"a to, jak mocno kto wierzy, jest dla mnie oczywiste : wierzący katolik wierzy wg mnie mocniej, niż sam 'wierzący'. "
Ciirii (17:50)
o co tu chodziło? Razz
Temidka (17:55)
chodziło mi o to
Temidka (17:55)
że
Ciirii (17:55)
bo sie troche przestraszyłam Razz
Temidka (17:55)
inaczej
Temidka (17:55)
nie rozpedziłam
Temidka (17:55)
tylko źle ujęłam
Temidka (17:55)
chodziło mi o to, że katolik który chodzi do kościoła
Temidka (17:55)
wierzy mocniej, niż katolik' wygodny'
Temidka (17:56)
o, to chciałam napisaćRazz


źle sformuowałam to, co chciałam powiedzieć.
cała ta polemika moja opiera się o katolików 'wygodnych' a 'praktykujacych', o.
więc nietolerancyjna się nie czuję.
ludzie, którzy wierzą w coś innego niż ja, mają do tego pełne prawo, nie osądzam ich.
Natalia
PostWysłany: Pią 16:49, 23 Cze 2006    Temat postu:

k napisał:
a to, jak mocno kto wierzy, jest dla mnie oczywiste : wierzący katolik wierzy wg mnie mocniej, niż sam 'wierzący'.


nie chce mi się ;]
Ciri
PostWysłany: Pią 16:36, 23 Cze 2006    Temat postu:

"nazwałam się wierzącą. głębko wierzącą, ale widzę że nie mam do tego prawa. wierzą tylko Ci którzy chadzają do kościoła. " - jak już powiedziałam, ja mówię o wierze katolickiej. masz prawo i ja nie zabraniam Ci wierzyć. to inna sprawa. nic do Ciebie nie mam. mam do tych, którzy katolikami się zwą, a ich wiara katolicka jest bierna.
Smile
dobrze, że określiłyśmy to, kim jesteśmy, teraz nie będzie nieporozumień Wink

'tylko ludzie, nieudolni i niedoskonali twierdzą inaczej. ' - teraz ja się poczułam atakowana ;P

Natalia, ja cały czas uważałam, że mówisz jako katoliczka. Wychodzę z tego założenia, gdyż 90% Polaków twierdzi, że są katolikami.
Jeśli nią nie jesteś, to ok. Teraz zaczniemy rozmawiać inaczej, bo doszło do - jak już mówiłam - nieporozumienia.

No, chyba że nie chcesz.
Natalia
PostWysłany: Pią 16:30, 23 Cze 2006    Temat postu:

nie nazywam się katoliczką, niegdy tego nie powiedziałam. choćy dlatego, że nigdy niąnie byłam.
nazwałam się wierzącą. głębko wierzącą, ale widzę że nie mam do tego prawa. wierzą tylko Ci którzy chadzają do kościoła.

mówiąc, ze nie mam autorytetów wśród ludzi nie miałam na myśli tego, ze nikt dla mnie nie stanowi wzoru. jest mnóstwo ludzi, którzy postępują w sposób godny podziwu i do których chcialabym być podbna. wśród księży też.

i nie mówię, że powołania nie widać u księży czy coś. dlatego że mam na myśli pedofilów i Rydzyka. tylko dlatego, ze są ludźmi i równie dobrze samam potrafiezbliżyćsiędo Boga, Bóg mi nigdy nie zakazał tego robićw taki sposób.
ba. nigdzie nie nakazał łączyć się z nim przez księży.

skąd wiem że niektóre nauki są błędne? właśnie o takiej logice mówiłam. jeśli archeologia, Biblia w oryginale, historia i zwykłe przeczucie (wiara ma z nim chyba wiele wspólnego, prawda?) mi o tym mówią, tylko ludzie, nieudolni i niedoskonali twierdzą inaczej.

co do zaufania do ludzi. przez kogo 'zostało ustanowione", że oni mają pośredniczyć między mną a Bogiem? ja wyczytalam w Biblii, że pośredniczyćmozę tylko Jezus. dziwna sprawa, ze sami ustanowili siebie wyższymi nad innymi, w tej kwestii i ja powinnam w to ślepo wejść.

czuję się atakowana, gorsza i zła, to jest nietolerancja, tak zwana, bo nie chadzam do kościoła. dlatego sądzę, że nie bedę siędalej w dyskusji udzielała.
Ciri
PostWysłany: Pią 16:19, 23 Cze 2006    Temat postu:

po pierwsze mówimy cały czas o wierze katolickiej - przynajmniej tak myślałam - dlatego chodzenie do kościoła jest tu bardzo ważną kwestią. Oczywiście samo chodzenie do kościoła nie starcza, zgadzam się, wiarę trzeba pogłębiać. Ale TAKŻE poprzez kościół. i basta.

'jeśli wiem, że coś jest błędne'

Skąd wiesz, że jest błędne?

' tylko po co, pytam jeszcze raz, mam ufać ludziom, tylko dlatego że ONI twierdzą, że są powołani. człowiek nie jest dla mnie autorytetem. żaden.'

no, jeśli podchodzi się tak do sprawy, to nic dziwnego, że nie masz autorytetów w ludziach. dla mnie to taka Matka Teresa czy Siostra Łucja były osobami, z których trzeba czerpać wzorce. To nie zwykłe kobiety tylko ktoś więcej. ktoś zdolny do rzeczy większych niż przeciętny człowiek. to się ceni.

i to nie jest tak, że ONI twierdzą, ze są powołani. Jak posłuchasz księdza, tego co ma do powiedzenia, to sama zauważysz, czy jest powołany, czy nie. To jak z każdą sprawą. Jest się do czegoś powołanym lub się nie jest, czasami popełnia się błędy. Ale nie mówmy o wyjątkach, dobrze? Nie mówmy o ksiedzach pedofilach czy o Rydzyku, bo to margines.

po co masz im ufać? proste - ustanowione zostało, że oni pomogą Ci dotrzeć do Jezusa, a następnie do Boga. takie jest ich zadanie. i uwierz mi, że księdza nie interesują Twoje grzechy. nie chcesz - się nie spowiadaj, ale nie nazywaj się wówczas katoliczką. to jak z lekarzem, któremu musisz powiedzieć np. o tym, że ćpałaś czy uprawiałaś seks wierząc, że pomoże Ci on w danej sprawie. to zadanie lekarza. leczyć, pomóc. zadanie księdza to leczyć duszę i pomóc znaleźć drogę do Boga. sama bez kościoła tego nie osiągniesz.

I gdzie Ty widzisz kłamstwa? Dla mnie to, że rozdzielono przykazania, to że coś ustanowiono na soborze, a nie przez samego Boga nie znaczy, że jest to błędne. Wręcz przeciwnie. Pewne rzeczy muszą się zmieniać, wraz z upływem czasu, i nie są zmieniane bez potrzeby. Nie robi tego Józio z Bytkowa, ale szerego wykształconych ludzi, którzy wiedzą na te tematy tysiac razy więcej niż my.

A jeśli opiera się wiarę swoją na samej Biblii, to nie nazywa się to religią katolicką (i podkreślam, że JA MÓWIĘ TYLKO O KATOLICYZMIE).

EDYSZON:

Inne religie, inne 'wiary' to inna sprawa. Ja nikogo nie neguję, nie mówię, że to wierzy w Boga a nie chodzi do kościoła jest złe. Raczej - jak dla mnie - niezrozumiane. I podkreślam, osoba taka KATOLIKIEM nie jest.

Kropka Wink

acha, i mam kolegów ateistów i mam kuzyna muzułmanina i dogadujemy się świetnie. mamy innych Bógów, ale podkreślam mówię tylko o katolicyzmie i tym że dziwi mnie dlaczego ludzie, którzy chcą się pobrać kiedyś, którzy szli do bierzmowania, którzy od czasu do czasu bywają w kościele negują tę instytucję. to dla mnie hipokryzja. bo - jak już mówiłam - albo jest się zimnym albo gorącym, a nie letnim.
Natalia
PostWysłany: Pią 16:19, 23 Cze 2006    Temat postu:

w takim razie, jesteś nietolerancyjna.

niekatolik wierzy słabiej, ciekawe. *ironia*
dlaczego? bo katolików jest więcej?

skoro ten wątek ma oznaczać dyskusję tylko o katolikach i gorszości innych, to ja podziękuję.

edit:
nie powiedziałam, że nie mam autorytetów. nie mam ich wśród ludzi, tak samo gzresznych jak i ja.
owszem, są tacy których opinia jest dla mnie szalenie istotna, ale nie nazwałabym ich autorytetami.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.